2015-11-06

Mama idzie po leki

Franczyzodawca Apteki z Misiem otwiera lokale przyjazne mamom z dziećmi. Wie, że pociechy wpływają na decyzje zakupowe rodziców.

Mama idzie po leki Fot. Apteka z Misiem

Zamysł, jaki przyświecał twórcom marki Apteka z Misiem, widać tak w nazwie, jak i w logotypie. Sympatyczny miś na różowym tle ma trafiać nie tyle do dorosłych klientów, co do ich pociech, które, jak wiadomo, nie są pozbawione głosu przy decyzji o miejscu, w którym rodzice kupią syrop na kaszel czy witaminy.

Poszliśmy podobnym tropem co Żabka czy Małpka. Nasza marka ma być łatwo rozpoznawalna i kojarzyć się ze wzbudzającym sympatię niedźwiadkiem – mówi Dawid Matyja z działu marketingu sieci Apteki z Misiem

Po wejściu do Apteki z Misiem klientowi powinny rzucić się w oczy przede wszystkim ekspozycje produktów w promocyjnych cenach. Część powierzchni powinna zostać też przeznaczona dla kącik dla dzieci – stolik z kredkami i kolorowanką. W każdej aptece znajdzie się też aparat, którym można bezpłatnie zbadać ciśnienie tętnicze. W lokalach wykorzystywany jest marketing zapachowy i dźwiękowy.

Optymalna lokalizacja apteki wiąże się z bliskim sąsiedztwem szpitala bądź przychodni. Nie zawsze lokal da się umiejscowić w tak dobrym miejscu, ale warto starać się, by gwarantował on stały przepływ ruchu pieszego bądź dysponował miejscami parkingowymi dla klientów.

Aby przystąpić do sieci Apteka z Misiem właściciel działającej apteki musi zainwestować 6 tys. zł w rebranding. Otwarcie apteki od zera wymagać będzie kwoty co najmniej 200 tys. zł. Franczyzodawca nie pobiera opłaty wstępnej, a opłata bieżąca ustalana jest nie od kwoty notowanych przychodów, ale od stopnia, w jakim one wzrastają.

Szczegółowe zasady organizacji pomieszczeń w aptece określa ustawa, o czym więcej można przeczytać w artykule Przepis na aptekę.

Grzegorz Morawski dziennikarz, PROFIT system