2016-07-28

Złoto wymaga oprawy

Salonu z biżuterią nie można otworzyć gdziekolwiek. Franczyzodawca YES sam wybiera odpowiednie miejsca i wskazuje je franczyzobiorcom.

Złoto wymaga oprawy Fot. YES

Salony z szyldem YES otwierają się wyłącznie w centrach handlowych. Ale to nie oznacza, że każda galeria jest dobrym wyborem i uzyska akceptację franczyzodawcy. Elegancka biżuteria wymaga odpowiedniej „oprawy”, więc wybór miejsca na salon musi być poprzedzony dokładną analizą konkretnej lokalizacji.

- Nie każda galeria będzie dla nas odpowiednia – zastrzega Paweł Korobacz, dyrektor ds. ekspansji i organizacji sieci detalicznej YES. - Dokonując wyboru, analizujemy m.in. tenant mix, rodzaj najemców obecnych w danym centrum, poziom odwiedzalności, czyli dzienną liczbę klientów, odwiedzających galerię. Strumień ludzi musi być na tyle duży, by do sklepu weszło 300 osób dziennie. My także negocjujemy warunki najmu, zajmujemy się sprawą zabezpieczeń, gwarancji bankowych. Jest nam łatwiej niż pojedynczemu przedsiębiorcy, bo jako sieć mamy duże doświadczenie we współpracy z centrami handlowymi. To centrala firmy podpisuje też umowę najmu. Natomiast czynsz płaci franczyzobiorca.

Salon powinien mieć około 50 m2 powierzchni. Warunkiem bezwzględnym jest duża witryna, na której można wyeksponować biżuterię. Dlatego atrakcyjne są np. lokale narożne, gdzie witrynę widać z dwóch stron.
Wcześniej firma decydowała się na otwieranie salonów w miastach powyżej 80 tys. mieszkańców. Teraz jednak ta granica przesunęła się w dół.

- W przypadku mniejszych miast sprawdzamy potencjał miejsca, np. ilu klientów mieszka w zasięgu 20 minutowego dojazdu, jakie są średnie dochody mieszkańców regionu – tłumaczy Paweł Korobacz. - Uruchomiliśmy już kilka salonów w tego typu lokalizacjach m.in. w Koninie, Malborku czy niedawno w Łomży.

W świetle i w oku kamery


Projekt salonu franczyzobiorca dostaje z centrali. Jest jednakowy dla wszystkich placówek. Zawiera dokładne ustawienie mebli, gablot, obowiązującą kolorystykę, dodatki, wykończenie wnętrz. Obecna aranżacja obowiązuje od trzech lat.

- Staramy się odróżniać od konkurencji. Chcemy, by nasze salony były przytulne, takie bardziej kobiece. Bo kobiety stanowią większość naszych klientów – mówi Paweł Korobacz. Stąd w salonach YES np. tapety na ścianach czy fotele, na których klienci mogą usiąść, by przymierzyć biżuterię.

Jedna z bardzo istotnych kwestii to odpowiednie oświetlenie wnętrza. Powinno ładnie eksponować asortyment, ale też nie wpływać szkodliwie na biżuterię. Światło musi mieć więc odpowiednią barwę. Aby minimalizować koszty opłat za prąd, używa się oświetlenia ledowego.
Bardzo ważny jest też system zabezpieczeń, w końcu w salonach jest towar o ogromnej wartości. Wszystkie placówki są więc m.in. monitorowane przez 24 godziny na dobę i mają systemy alarmowe.
Prace nad adaptacją pomieszczeń mogą być prowadzone albo przez franczyzobiorcę, albo przez dział techniczny firmy YES.  Jednak centrala zawsze nadzoruje całość, pilnując by wszystko było zgodne ze standardami.  Partner – według wyliczeń licencjodawcy -  musi zainwestować w lokal ok. 350 tys. zł (ostateczna kwota zależy od stanu wyjściowego lokalu). Z tego około 160 tys. zł to wydatki na mienie ruchome, czyli meble i gabloty. Wstępna opłata licencyjna wynosi 15 tys. zł.
Zatowarowanie leży w gestii franczyzodawcy i to jego własnością jest towar. Także licencjodawca płaci za jego ubezpieczenie. Asortyment dla każdego salonu dobierany jest indywidualnie. Nie może być go za dużo, aby gabloty nie były przepełnione, ani zbyt mało – aby nie sprawiać wrażenia pustych półek.

- Na szkoleniach uczymy, jak powinna być eksponowana  i rozkładana biżuteria – wyjaśnia Paweł Korobacz. - Obowiązują tu pewne zasady. Oczywiście oddzielnie układa się pierścionki, łańcuszki, brosze itp. Ale też np. nie należy cyrkonii umieszczać obok diamentów, aby nie dezorientować klienta. Nasi menadżerowie, pomagając w przygotowaniach salonu do otwarcia, wraz z zespołem pracowników franczyzobiorcy układają biżuterię w witrynach i gablotach, ucząc tych standardów w praktyce.

Monika Wojniak-Żyłowska
Monika Wojniak-Żyłowska dziennikarz