2016-04-19

Sklep na trochę

Pop-up store może być sposobem na przetestowanie nowego produktu. To sklep, który pojawia się w danym miejscu na kilka dni lub miesięcy.

Sklep na trochę fot. IMS events

Oryginalne pop-up story to lokale, w których asortyment zmienia się dynamicznie i często jest nieosiągalny w innych sklepach. Po wyprzedaniu towaru sklep jest zamykany i przenosi się np. w inne miejsce – mówi Paweł Czerski z firmy IMS events, zajmującej się marketingiem sensorycznym.

Ta forma sprzedaży jest też bardzo tania, w porównaniu do wynajmu powierzchni na stałe – różnica w cenach wynosi nawet do 80 proc.
Pop-up store warto wykorzystać przy wprowadzaniu nowej marki, nowego produktu lub usługi. To tani sposób na przetestowanie, czy dany produkt ma potencjał w konkretnej lokalizacji.

Pop-up story pozwalają na zmianę sposobu lub rozszerzenie prezentacji produktu – tłumaczy Paweł Czerski. – Wszyscy uwielbiamy nowości i trochę ekskluzywności czasowej. Gdy coś jest dostępne w określonym terminie i znika, powstaje odczucie, że nie wszyscy mają do tego dostęp. Automatycznie staje się więc pożądane.

Zaskocz klienta

Lokalizacja, w której pojawi się pop-up store powinna stanowić element zaskoczenia. Nowy punkt sprzedaży w miejscu, w którym klient najmniej się go spodziewa na pewno przyciągnie uwagę. Standardowo pop-up story zlokalizowane są w miejscach, gdzie można zaobserwować duże natężenie ruchu: okolicach galerii handlowych, promenad czy ruchliwych ulic.

Warto postawić na niebanalny wygląd pop-up store, co dodatkowo zwróci uwagę. Warto też zorientować się, jakie wydarzenia będą miały miejsce w okolicy – być może niedługo odbędzie się jakiś festiwal lub event, który przyciągnie sporo osób?

Pop-up store to działanie oparte na zasadzie „tu i teraz”. Już samo pojawienie się tego typu miejsca zachęca do sprawdzenia, co oferuje. Jeśli dodatkowo klient będzie miał możliwość wejścia w interakcję z marką istnieje szansa, że nie tylko kupi jej produkt, ale również opowie o akcji swoim znajomym.  

W 2014 roku w warszawskich Złotych Tarasach stanął pop-up store internetowego sklepu Zalando. Istniał przez trzy dni, a klienci, którzy do tej pory robili tylko zakupy w sieci, mieli okazję by poznać markę „w realu”. Udało się w ten sposób dotrzeć do ok. 300 tys. osób.

Pop-up store jest odpowiedzią rynku na potrzebę nowości, a także na stale rosnące oczekiwania konsumentów – mówi Paweł Czerski. – Ludzie, co wynika z naszej biologii, nie lubią poważnych zmian takich, jak zmiana pracy czy miejsca zamieszkania, bo wiąże się to z ryzykiem i dodatkowym wysiłkiem. Jesteśmy za to z natury ciekawi, uwielbiamy nowości, lubimy być zaskakiwani w pozytywny sposób. Warto to wykorzystać, włączając pop-up store jako skuteczne narzędzie w komunikacji marki.

Monika Wojniak-Żyłowska
Monika Wojniak-Żyłowska dziennikarz