Sklep zamknięty przez jeden dzień w tygodniu to min. 10 proc. mniej przychodów. Najemcy lokali i właściciele galerii handlowych walczą z zakazem handlu w niedzielę.

sxc.hu

W Sejmie znajdują się właśnie dwa projekty ustaw, które miałyby ograniczyć handel w niedzielę.  Już wiadomo, że nie będzie dalszych prac nad poselskim projektem zmian w Kodeksie Pracy, ale na rozpatrzenie czeka jeszcze projekt obywatelski, pod którym podpisało się ponad 114 tys. osób. Wprowadzeniu zakazu handlu w niedzielę ostro sprzeciwiają się środowiska handlowców oraz przedstawiciele centrów handlowych.

    - Wprowadzenie zakazu handlu w niedziele lub ograniczenie czasu pracy centrów handlowych to przede wszystkim zagrożenie redukcjami ok. 40 tys. miejsc pracy. Z przeprowadzonych przez nas analiz wynika, iż pracę straciliby głównie ludzie młodzi i uczący się oraz kobiety w wieku 25-55 lat, czyli grupy społeczne, którym byłoby niezmiernie trudno znaleźć alternatywne zatrudnienie w innych branżach - podkreśla Anna Szmeja-Kroplewska, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych.

Przedstawiciele PRCH zwracają również uwagę, że zakaz handlu w dużej mierze dotknie polskich przedsiębiorców prowadzących sklepy i placówki usługowe w galeriach handlowych.

- Mitem jest, że centra handlowe wspierają jedynie międzynarodowe korporacje, za przykład może nam posłużyć Radom, gdzie blisko 30 proc. najemców to lokalni przedsiębiorcy, a kolejne 30 proc. to firmy ogólnopolskie m.in. Reserved, CCC, czy Yes, które budowały swoją pozycję rynkową wraz z rozwojem centrów handlowych w Polsce – dodaje  Anna Szmeja-Kroplewska.

 Z badań przygotowanych przez PRCH wynika, że w 403 działających w Polsce centrach handlowych pracuje ponad 400 tys. osób. Jeśli zakaz handlu w niedzielę wejdzie w życie, to najemcy lokali handlowych i usługowych działający na terenie centrów handlowych zanotowaliby przychody niższe o ok. 10 proc., a w przypadku restauracji i firm usługowych  - nawet o 40 proc. (mak)