2015-12-13

Z pięciozłotówką na zakupy

Sklepy typu „wszystko za 5 zł” kojarzą się z artykułami kiepskiej jakości. Wbrew pozorom ich właściciele starannie dobierają towary, które sprzedają. Niska cena sprzedawanych produktów to efekt małej marży, jaką narzucają. Dlatego aby biznes się opłacał, muszą sprzedawać duże ilości towaru.

Z pięciozłotówką na zakupy

Niemal w każdym mieście można znaleźć sklepik z artykułami za kilka złotych. Wcale nie musi być to 5 zł, bo na rynku obecne są także punkty oferujące towar za 2 lub 3 zł. Nie oznacza to także, że tylko produkty w takich cenach można w nich kupić. Czasem w nazwie sklepu zamiast przyimka „za” pojawia się „od”, a to znacznie poszerza ofertę, niektóre towary w sklepie mogą kosztować nawet kilkadziesiąt złotych.

Czego dusza zapragnie

Co można znaleźć w takim sklepie? Odpowiedź „wszystko” nie będzie tu zbytnim przekłamaniem. Zabawki, upominki i ozdoby, wyposażenie domowe, sprzęt gospodarstwa domowego, środki czystości, kosmetyki… Gdy nadchodzą święta: Boże Narodzenie, Wielkanoc, walentynki, a nawet halloween na półkach pojawiają się drobiazgi z nimi związane. Teraz pełno tam mikołajów, aniołków i choinek. Można nawet znaleźć sztuczny śnieg.     

Jeśli w naszym sklepie nie ma towaru, o który dopytują klienci, szukamy go w hurtowniach i sprowadzamy – mówi Galina Misiewicz, kierowniczka sklepu „Wszystko od 5 zł”, który na warszawskiej Pradze działa już 11 lat.   

Aby zapewnić tak bogaty asortyment, dostawy do sklepu trzeba robić kilka razy w miesiącu. Zwykle sklepy współpracują z kilkoma hurtowniami. Tych zresztą na rynku jest mnóstwo, niektóre same prowadzą sprzedaż detaliczną przez internet. Robert Walasek, właściciel sklepu „EURO-POL Wszystko od 5 zł”, również znajdującego się w Warszawie, zamawia towar m.in. u dużego importera EM&ME. Po latach prowadzenia sklepu wie, czego oczekują klienci.    

 Wiemy mniej więcej, jakie towary cieszą się największą popularnością, i staramy się, aby zawsze były dostępne. Są to przede wszystkim przedmioty gospodarstwa domowego  – mówi Robert Walasek.

Także polskie produkty

Zdecydowana większość klientów odwiedzających sklepy „Wszystko od 5 zł” często nie zdaje sobie sprawy, że wiele towarów dostępnych na półkach produkowanych jest w Polsce. Wśród Polaków panuje bowiem stereotyp, że asortyment takich sklepów pochodzi z Chin i jest najgorszej jakości.     

Nieraz spotkałem się z takimi zarzutami. Staramy się jednak unikać towarów niskiej jakości, kupujemy go małymi partiami, co pozwala nam na zweryfikowanie, czy produkt nadaje się do sprzedaży i czy podoba się naszym klientom. Jeśli natomiast artykuł nie spełnia naszych oczekiwań, jest u nas pierwszy i ostatni raz. Żeby uniknąć błędów, staramy się sprawdzić jego jakość przy zamówieniu w hurtowni. Jeśli rozlatuje się w rękach, omijamy go szerokim łukiem, gdyż takie wyroby zniechęcają do nas klientów – mówi Robert Walasek.   

O jakość dba także właściciel sklepu, w którym pracuje Galina Misiewicz. Sklep wielokrotnie przechodził kontrole i inspekcje. Nigdy nie pojawił się zarzut o słabą jakość produktów.  

Czasem wolimy poczekać na lepszy towar w hurtowni niż zamówić byle co, aby zapełnić półki w sklepie. Nie o to w tym wszystkim chodzi – uważa kierowniczka sklepu.

Przekonało się o tym wielu przedsiębiorców, którzy porwali się na założenie sklepów z towarami za kilka złotych w ciągu kilku ostatnich lat, kiedy nastąpił wysyp takich punktów.  

– Ludziom wydawało się, że wystarczy nakupować towaru i wystawić go na sprzedaż. Czasy się zmieniły. Teraz klienci wymagają produktów dobrej jakości w niskiej cenie – podkreśla Galina Misiewicz.

Aby ceny były niskie

Często produkty ze sklepów typu wszystko za 5 zł dostępne są także w normalnych sklepach i hipermarketach, ale po wyższych cenach. Towar niczym nie różni się między sobą jakością, a jest nawet o kilka złotych droższych. Jak zatem sklepom udaje osiągnąć tak niską stawkę? Odpowiedź jest prosta – właściciele obniżają swoją marżę.     

Ponadto sklepy oferujące towary za kilka złotych często mieszczą się w niewielkich lokalach. Zwykle wystarczy 30-70 m2, aby rozłożyć towar. Chodzi bowiem o jak najniższy czynsz. Aby opłacało się prowadzić taki sklep, miesięczna stawka za wynajem lokalu nie powinna przekraczać 4,5 tys. zł. Lokal jednak powinien znajdować się w widocznym miejscu, najlepiej przy ruchliwej ulicy, wiele osób bowiem zachodzi do niego przypadkiem. Niektórzy tylko popatrzeć, ale często wracają.    

Większość właścicieli sklepów z towarami za kilka złotych, aby oszczędzić na pensjach pracowników, samodzielnie sprzedaje w sklepie. Zdarza się jednak, że pracy jest tak dużo, że potrzebna jest pomoc. W sklepie, w którym kierowniczką jest Galina Misiewicz, pracują cztery osoby na zmiany.    

Metraż naszego sklepu jest mały, a asortymentu mamy tak dużo, że możemy wystawiać jedynie po 2-3 sztuki każdego towaru. Stale więc trzeba uzupełniać półki i donosić nowe przedmioty. Nieraz musiałam także przychodzić wcześniej, aby w godzinie otwarcia nowo przybyłe towary były już rozłożone na półkach – mówi Galina Misiewicz.     

Wielką zmorą takich sklepów jest złodziejstwo. Trudno bowiem zapanować nad wszystkim, kiedy w sklepie jest kilka lub kilkanaście osób jednocześnie. Zdarza się także, że kradną sami pracownicy, ich także trzeba pilnować. Ponadto na porządku dziennym jest przypadkowe niszczenie towarów przez klientów. Niestety, wyegzekwować od nich płatność jest niezwykle trudno.

Anna Grabowska dziennikarz