2015-09-16

Pieniądze tańczą na parkiecie

Otwarcie dyskoteki w dużym mieście to spore wyzwanie. Zaczyna się od znalezienia odpowiedniego miejsca na klub.

Pieniądze tańczą na parkiecie

Przygotowania do otwarcia własnego klubu trzeba zacząć od znalezienia odpowiedniej lokalizacji. W dużych miastach można szukać jej albo w ścisłym centrum, albo w miejscach, które zyskały opinię kultowych.

W Warszawie do takich należy np. okolice ulicy Mińskiej na Pradze albo tereny nad Wisłą, gdzie powstaje coraz więcej lokali muzycznych. Niestety, atrakcyjne lokalizacje w dużych miastach kosztują. W stolicy mówimy o miesięcznych czynszach na poziomie od 35 tys. zł do nawet 90 tys. zł – mówi Jared Bobowik, DJ i były menedżer warszawskiego klubu Platinium.

Podpisując umowę najmu warto odpowiednio się zabezpieczyć na wypadek, gdyby interes nie poszedł po naszej myśli. Wiele kontraktów z właścicielami nieruchomości skonstruowanych jest w ten sposób, że klub wynajmuje lokal na trzy lata (czasem pięć), po których ma prawo do przedłużenia umowy na kolejny taki sam okres. Jeśli w trakcie tego pierwszego okresu nie pojawią się kłopoty z płynnością, to umowa przedłużana jest automatycznie. Gdyby problemy przydarzyły się wcześniej, to zawsze można zgłosić się do biura nieruchomości, które znajdzie najemcę na nasze miejsce,by dokonać cesji umowy.

Dobra lokalizacja to dopiero początek. Klub muzyczny zarabia przede wszystkim na sprzedaży alkoholu. Do luksusowych lokali w rodzaju Platinium przychodzą goście z zasobnym portfelem, którzy chętnie zamawiają nie tylko pojedyncze „shoty”, ale całe butelki wysokoprocentowych trunków. Żeby podkręcić zyski,koniecznie trzeba postarać się o kontrakt ze sponsorami, chociażby z producentami napojów wyskokowych czy papierosów. Oni chętnie zapłacą za ekspozycję swojej marki, czy też wyznaczone wolumeny sprzedaży ich produktów. Wbrew pozorom, takie kontrakty nie pozostają bez wpływu na aranżację wnętrza.

Jeśli uda nam się przekonać takich partnerów przed otwarciem klubu by zainwestowali akurat w nasz lokal, część z obiecanego budżetu, który najczęściej przyznają na rok lub dwa lata, można otrzymać na tak zwane „mury”, czyli aranżacje danej strefy czy wykończenie częściowe lokalu. Sponsorzy także wesprą nas w wielu dodatkowych kwestiach takich jak: dostarczenie szkła, nalewaków, lodówek co także zmniejsza nam koszty. Zarobić można też na korporacjach taksówkarskich – mówi Bobowik. 

Osoby planujące otwarcie dyskoteki muszą być świadome, że klub żyje trzy, cztery lata. Później trzeba dokonać gruntownego remontu, odnowić lokal, żeby znów zachęcić klientów. Przez pierwszy rok klub zwykle walczy o odzyskanie środków włożonych w rozruch.W dużym mieście spokojnie mogą one przekroczyć milion złotych. W drugim roku prawidłowo prowadzona działalności powinna przynosi żniwa – wtedy jest już szansa na poważne zyski. Trzeci również powinien być owocny, ale wtedy już trzeba myśleć o odświeżeniu lokalu.

W tym biznesie klient oczekuje zmian i chce być zaskakiwany. Właściciele klubów często decydują się na całkowitą rewolucję: zmianę nazwy, a nawet dotychczasowej lokalizacji – dodaje Jared Bobowik.

Niektóre kluby działają na tyle długo, że udaje im się zyskać renomę kultowych. To lokale, które na dobre zakorzeniły się w miejskiej topografii i nie muszą być poddawane ciągłym liftingom. Zbudowanie takiego miejsca wymaga jednak czasu, pracy i wyczucia branży.

Sonia Morawska dziennikarz