2015-08-23

Prowizja w roli głównej

Prowadzenie agencji aktorskiej jest jak rosyjska ruletka – jednego dnia można wygrać kontrakt życia, a przez następny rok nie zarobić ani grosza.

Prowizja w roli głównej

Paweł Szczepanik, właściciel i założyciel agencji aktorskiej Merito, w biznes filmowo-produkcyjny zaangażował się jeszcze w trakcie studiów. Szukając dodatkowej pracy, zdecydował się na statystowanie w filmach. Poznał branżę, środowisko i zasady działania. Zainteresowanie filmem i znajomość branży przyczyniły się do założenia w 2003 roku własnej agencji aktorskiej.

Teoretycznie rynek był już nasycony, ale kilka agencji upadło i postanowiłem wykorzystać powstałą lukę – wspomina Paweł Szczepanik.

Nic jednak nie udałoby się bez pasji i zaangażowania, jakie włożył w otwarcie firmy.

Widziałem, jak inni prowadzą agencję, miałem świadomość, że to mordercza praca, która nie od razu przynosi zyski, ale nie chciałem robić niczego innego – tłumaczy właściciel agencji Merito.

Po dwunastu latach aktywnej działalności w branży filmowej nie zamieniłby swojej pracy na inną. Choć pracuje po kilkanaście godzin dziennie, czasem nie ma czasu zjeść obiadu, wie, że robi to, co lubi i w czym jest dobry.

Ograniczony rynek

Rynek agencji aktorskich ogranicza się do jednego miasta – Warszawy. W stolicy nagrywane są reklamy największych firm i filmy długometrażowe. Rzadko zdarza się, żeby agencja miała inny adres niż Chełmska 21 – to adres Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, czyli prawdziwego zagłębia świata filmowego. Do wyjątków można zaliczyć agencje w Łodzi, we Wrocławiu czy w Krakowie, gdzie nagrywane są niektóre filmy czy seriale. Wartość lokalnych kontraktów nie jest jednak porównywalna do warszawskich. Ale i na terenie stolicy debiut nie jest łatwy. Rynek agencji aktorskich jest teoretycznie zamknięty, dominują na nim duże i znane agencje aktorskie.

Oczywiście, jeżeli ktoś jest zdeterminowany może wejść na ten rynek, ale musi liczyć się z tym, że najlepsze i największe kontrakty trafią do agencji, które mają już renomę – przyznaje bez ogródek Paweł Szczepanik.

Jednak Jerzy Gudejko, właściciel pierwszej agencji aktorskiej w Polsce, uważa, że szansę na udany debiut mają małe agencje specjalizujące się w obsłudze planu czy operatorstwie.  

Aktorzy są zainteresowani współpracą z niewielką agencją, która zapewni im kompleksową usługę. Nie należy jednak myśleć, że po wykonaniu dwóch telefonów dostanie się prowizję w wysokości tysiąca złotych – stwierdza.

Kapitał w kontaktach

W przypadku agencji aktorskich podstawą działania są znajomości, które przedsiębiorca wyrabia sobie jeszcze przed założeniem biznesu. Trzeba najpierw dotrzeć do aktorów, a potem skutecznie przekonać ich, że właśnie ta agencja będzie ich reprezentować najlepiej.

Tego typu kontakty trudno znaleźć w książce telefonicznej czy jako anonimowa agencja ogłosić casting. Z aktorami trzeba się zaprzyjaźnić – przyznaje Szczepanik.

Do założenia agencji aktorskiej potrzebne jest również biuro, w którym będą przyjmowani kandydaci, studio fotograficzne oraz oddzielne pomieszczenie, gdzie będą przeprowadzane rozmowy kwalifikacyjne, ankiety lub castingi. Aby obniżyć koszty działalności, można zatrudnić jedną osobę do zarządzania biurem, natomiast sesje fotograficzne zlecić podwykonawcy. Lepiej jednak jest, jeżeli fotograf współpracuje z agencją na stałe – ryzyko braku terminów jest wtedy mniejsze. Najlepiej zatrudniać osoby, które mają wykształcenie filmowe albo są studentami kierunku z tym związanego, bo to znacznie ułatwia pracę i nie wymaga dodatkowego szkolenia kadry. Agencję należy wyposażyć w niezbędny sprzęt biurowy: komputery, faksy, telefony oraz w meble biurowe, a do studia fotograficznego potrzebny jest profesjonalny sprzęt zdjęciowy: aparaty, lampy, akcesoria fotograficzne i tła do robienia zdjęć. Agencja powinna się jedynie skupić na drobnych ogłoszeniach informujących o tym, że poszukuje statystów, zwierząt, samochodów albo innych rekwizytów niezbędnych przy wynajmowaniu do filmów.

Agencja aktorska jest prawnie zaklasyfikowana jako agencja pośrednictwa pracy. Zapis ustawowy nakłada więc na właściciela obowiązek uiszczenia jednorazowej opłaty za wpisanie do rejestru agencji zajmujących się poszukiwaniem pracy oraz do składania rocznego raportu z działalności jako gwarancji, że agencja rzeczywiście pomaga w znalezieniu pracy. Ponadto, firma zarejestrowana jako agencja pośrednictwa pracy nie ma prawa pobierać od osób zgłaszających się do niej żadnych opłat. Jeżeli postępuje inaczej, kandydaci mogą zgłosić sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Biznes dla twardzieli

Choć otwieranie agencji jest stosunkowo proste, jej prowadzenie i zarabianie pieniędzy na tym, wymaga cierpliwości.

Agencja może zarobić już w pierwszym dniu działalności, jeżeli zgłosi się do niej producent, który potrzebuje wielu aktorów i statystów, ale może też nie zarabiać przez rok, jeśli nikt nie zainteresuje się jej ofertą. Ten biznes to rosyjska ruletka – ocenia Paweł Szczepanik.

Codzienna praca opiera się na poszukiwaniach kandydatów do pracy, spisywaniu umów z aktorami, informowaniu ich o castingach oraz organizacji spotkań aktorów z producentami i reżyserami. Jeżeli udaje się spełnić oczekiwania obu stron, dochodzi do podpisania umowy i związanych z tym formalności, o które również musi zadbać agencja. Ponieważ nie wszystkie negocjacje układają się pomyślnie lub po fakcie jedna ze stron jest niezadowolona, przedstawiciele agencji pełnią również funkcję rozjemcy. W kryzysowych sytuacjach przydają się zdolności interpersonalne.

W tej pracy trzeba mieć dobry kontakt z ludźmi, zdolność do zawierania kompromisów, cierpliwość do czytania umów i sporą odporność psychiczną, bo w emocjach można usłyszeć od współpracowników różne słowa – wymienia Jerzy Gudejko.

Agencji zależy na tym, żeby jej aktorzy, statyści, zwierzęta, a nawet samochody jak najczęściej pojawiali się na małym lub dużym ekranie, bo od tego pobierana jest prowizja, czyli konkretny zarobek. Prowizja agencji wynosi zwykle ok. 10 proc. sumy, jaką producent płaci wykonawcom. Godzina pracy operatora kosztuje 50 zł, dzień statystowania – od 80 do 100 zł, a wypożyczenie do filmu od agencji Gudejko dwóch baranów – 2 tys. zł.

Joanna Sopyło dziennikarz