2015-08-20

Sala na wiejskie wesele

Czasami wystarczy zainwestować w odnowienie starej szkoły, a nawet obory, aby w sezonie zarabiać nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.

Sala na wiejskie wesele

Hanna Kocoń prowadziła gospodarstwo rolne w podwarszawskiej wsi, zajmowała się głównie chowem bydła. Znajoma podpowiedziała jej, że zamiast męczyć się i brudzić lepiej byłoby, gdyby oborę przekształciła w salę weselną. Za sprzedane zwierzęta wyremontowała salę, zrobiła zaplecze kuchenne, kupiła wyposażenie. Aby rozreklamować swoją salę, zorganizowała sylwestra.

– Już od stycznia zaczęli zgłaszać się narzeczeni. Na początku były to osoby w tzw. potrzebie. Panna Młoda była w ciąży, wesele chcieli zorganizować zanim jeszcze brzuszek będzie widoczny, a w okolicy wszystkie sale miały już zarezerwowane terminy – mówi Hanna Kocoń. – Ponieważ sala była nowa, ładnie wyremontowana, to potem polecali ją innym – dodaje.

Na wesele córki bądź syna rodzice są w stanie wydać ostatni grosz, byle tylko ukochane dziecko miało przyjęcie jak z bajki. No i oczywiście, aby zaproszeni goście nie mogli się do niczego przyczepić. Dlatego na organizacji wesel można nieźle zarobić. Pierwszą rzeczą, którą zajmują się narzeczeni przy organizacji wesela jest wybór miejsca na  przyjęcie.  W dużych miastach jest to łatwiejsze. Natomiast na wsiach wesela najczęściej odbywają się w remizach strażackich. Wynajem sali weselnej może być dobrym źródłem dochodu, szczególnie jeśli jest połączony z cateringiem. Cena za tzw. talerzyk, czyli jednego gościa weselnego oscyluje pomiędzy 120 zł za osobę do nawet 250 zł. Na weselu bawi się najczęściej około 100 osób, co daje przychody 12-25 tys. zł, a czysty zysk kształtuje się na poziomie 30-40 proc.

Hanna Kocoń wynajmuje tylko salę, nie zajmuje się cateringiem. Zorganizowanie wesela w jej sali to koszt 4 tys. zł oraz konieczność opłat licznikowych za zużytą wodę, prąd itd. Jeżeli weselnicy np. stłuką część zastawy lub zniszczą krzesło to młoda para musi zapłacić za wyrządzone szkody.

Kocoń twierdzi, że martwe miesiące w tym biznesie to luty, marzec, listopad i grudzień (za wyjątkiem ostatniego tygodnia). Wówczas odbywają się tylko pojedyncze imprezy. W pozostałych sala jest wynajęta prawie w każdy weekend. W styczniu są studniówki,  a od kwietnia do października wesela. Rocznie na wynajmowaniu sali Hanna Kocoń zarabia około 100 tys. zł.

Ogród chwytem marketingowym

Kwiatkowscy kupili w 2002 roku stary budynek, w którym kiedyś działała mała szkoła wiejska. Za ponad 100-letni budynek oraz 5 tys. m2 działki zapłacili 270 tys. zł Aby przekształcić szkołę w salę weselną, zainwestowali jeszcze ponad 150 tys. zł.

Na początku musieliśmy zburzyć ściany w pomieszczeniach na parterze, aby powstała jedna duża powierzchnia. Następnie wyremontowaliśmy kuchnię i zmieniliśmy okna. Kupiliśmy też krzesła, stoły i oczywiście wyposażenie w kuchni – mówi Jacek Kwiatkowski.

To było niezbędne minimum. Potem wyremontowali jeszcze pokoje dla gości, zmienili parkiet oraz zaprojektowali ogród. Twierdzą, że ogród dobry chwyt marketingowy, gdyż narzeczeni często zwracają uwagę na otoczenie sali.

Na początku Kwiatkowscy wynajmowali salę bez cateringu, aby więcej zarobić postanowili zapewnić pełną obsługę. Narzeczeni wynajmujący ich salę płacą 150 zł od każdego weselnika.  Gdy organizują wesele na 100 osób to czystego zysku zostaje im około 5 tys. zł. Kelnerowi płacą 250 zł za noc, przy 100 osobach wystarczy 3-4 kelnerów. Kucharka zarabia 3 tys. zł za przygotowanie posiłków. Następne 200-400 zł to rachunki za media. Najwięcej wydają na zakup produktów – około 5-6 tys. zł. Zysk wzrasta wraz z liczbą gości.

– Na polskim weselu najczęściej bawi się od 80 do 140 osób. Gdy organizujemy wesele poniżej 100 osób, cena za osobę wzrasta o 10 zł – mówi Barbara Kwiatkowska.

Osoba, która chciałaby prowadzić sale weselną musi mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą oraz spełnić wymagania Głównego Inspektoratu Sanitarnego (dostępne na stronie www.gis.gov.pl).

Anna Smolińska dziennikarz