2015-05-02

Zysk z parkietu

Widzowie wciąż chętnie oglądają kolejne edycje programów tanecznych i zapisują się na kursy do szkół tańca. A tych przybywa z każdym rokiem coraz więcej. Czy będą święcić tryumfy również wówczas, gdy telewizja zakończy emisję "Tańca z gwiazdami" i "You can dance"?

Zysk z parkietu

Przed „Tańcem z gwiazdami” szkoły tańca kojarzyły się z wieczorkami tanecznymi dla starszych ludzi bądź z nowożeńcami, którzy chcieli zabłysnąć na weselu, tańcząc idealnego walca. Teraz to się zmieniło.

– Dzięki licznym programom telewizyjnym, widzimy, że „Polska tańcem stoi”. Ludzi, którzy chcą nauczyć się tańczyć można znaleźć zarówno w Dąbkach Małych, jak i w Warszawie – mówi Magdalena Wieczorek, właścicielka franczyzowej sieci szkół tańca Lilla House.

Dlatego szkół tańca przybywa jak grzybów po deszczu.

– W Warszawie cały czas powstają nowe szkoły, a rynek i tak nie jest wciąż nasycony.
Rynkowego trendu nie powinno zmienić nawet ewentualne zakończenie emisji programów tanecznych – mówi Marcin Hakiel, tancerz i właściciel Akademii Tańca „Hakiel”.

Optymistycznie do tego biznesu podchodzi również Piotr Galiński.

– Miłość do tańca i przekonanie, że tańczyć można wszędzie i w każdym wieku, utrwaliły się w Polakach tak mocno, że dobre szkoły tańca zawsze będą miały klientów. Placówki, które wyrobią sobie markę dzięki ciekawej lokalizacji i profesjonalnej kadrze, będą czerpały z tego zyski przez lata – mówi Piotr Galiński, choreograf, były juror „Tańca z gwiazdami” i właściciel szkoły tańca w Warszawie i w podwarszawskim Błoniu.


Najważniejszy pierwszy krok

Lokal, w którym będzie się mieścić szkoła tańca powinien mieć co najmniej dwie sale wyposażone w lustra i nagłośnienie, toalety oraz szatnie. Warto pomyśleć o minibarku czy kawiarence, w której klienci będą mogli napić się i przegryźć coś przed lub po zajęciach. Przydatny może okazać się również sklepik z akcesoriami do tańca. Żeby to wszystko zmieścić, należy szukać lokalu o powierzchni 200-300 m².

Mimo że taniec zyskał na popularności, znalezienie wykwalifikowanego i doświadczonego instruktora lub instruktorki to nie lada wyzwanie. Często zgłaszają się osoby, które ukończyły kurs instruktorski, ale nie mają żadnej praktyki w zawodzie a mimo to od razu chcą szkolić innych. Żeby znaleźć wybitnych instruktorów, warto skonsultować się z kimś, kto ma znajomości w środowisku tanecznym.

– Codziennie dostaję po kilka CV osób szukających pracy, ale często są to osoby bez doświadczenia. Poza tym chcę, aby moja szkoła zasługiwała na miano afrykańskiej, więc instruktorów szukam przede wszystkim wśród Afrykańczyków mieszkających w Warszawie – mówi Anna Zakrzewska, właścicielka szkoły tańców afrykańskich „Uanga”.

Jeżeli właściciel szkoły chce zatrudnić profesjonalną kadrę musi liczyć się z wyższymi kosztami, bo o ile początkującego instruktora zadowoli stawka 50 zł/h, osoba bardziej wykwalifikowana zażyczy sobie 100-200 zł/h. Rzadka jest praktyka podpisywania z instruktorami umów o pracę – prowadzący szkoły wybierają umowy  zlecenie lub o dzieło, bo to zmniejsza koszty zatrudnienia i daje instruktorowi, który najczęściej pracuje w kilku miejscach, większą elastyczność. O stałym zatrudnieniu instruktora można myśleć dopiero wówczas, gdy ma się pewność, że duża grupa klientów będzie regularnie uczęszczać na kurs i uiszczać za niego opłaty.


Taniec obowiązkowy

Rosnącym wymaganiom klientów musi sprostać również oferta szkoły, więc należy więc śledzić światowe trendy w stylach tańca. Coraz większą popularność zyskują zajęcia dla dzieci, gdyż rodzice mogą na nie wysłać pociechy, w czasie gdy sami tańczą na swoich zajęciach. Zajęcia dla najmłodszych to jednak bardziej rytmika czy ćwiczenia ruchowe z akompaniamentem niż skomplikowane figury.

 – W naszej akademii największym zainteresowaniem cieszą się zajęcia dla dzieci oraz taniec towarzyski i zajęcia solo dla pań – mówi Marcin Hakiel.  

Szał na taniec w Polsce zaczynał się od brazylijskiej samby i kubańskiej salsy, ale teraz w ofercie należy mieć większy wybór tańców i bardziej oryginalnych. Dlatego coraz więcej kursantów uczestniczy w zajęciach z tańców orientalnych, afrykańskich czy skomplikowanych form tańców „tradycyjnych, takich” jak np. pochodząca z Dominikany bachata. Popularne są również łączone techniki, np. tango bachata. Druga gałąź to rozwijające się szczególnie wśród młodzieży style nowoczesne – odmiany tańca hip-hopowego, ale również taniec musicalowy czy jazzowy. Jak w większości sportowych aktywności, pozostaje również stały zestaw, czyli kursy dla nowożeńców, tango czy inne klasyczne tańce. Warto również zwrócić uwagę na to, jak tańce nazywany – opisy kursów powinny być zarówno przyciągające z marketingowego punktu widzenia, informacyjne z punktu widzenia potencjalnego klienta, a jednocześnie nie odbiegać od oryginalnych nazw.


Niezbędny zespół

– Szkoła tańca to magiczne miejsce, ale, tak jak każda inna działalność, wymaga dobrego zarządzania i marketingu. Franczyzobiorca przechodzi więc przez kilka etapów weryfikacyjnych, a jednym z nich jest prezentacja biznes planu – mówi Magdalena Wieczorek z Lilla House.

Należy dobrze skalkulować koszty inwestycji. Największą ich część stanowi przystosowanie lokalu. Niezbędne jest położenie parkietu w salach, wyposażenie ich w lustra zajmujące całe ściany oraz w klimatyzację. Warto pomyśleć, czy prowadzący nie powinien znajdować się na niewielkim podwyższeniu w stosunku do tańczących, dzięki czemu nawet przy większej grupie będzie widoczny dla wszystkich uczestników kursu. Taki podest można później również wykorzystać przy organizacji imprez tanecznych.
Niezbędne jest dobre nagłośnienie i sprzęt grający, a jeżeli taniec wymaga przyrządów również należy je zakupić. W infrastrukturze szkoły tańca nie może zabraknąć szatni, – damskich i męskich, oraz toalet. Ponieważ na tańce najczęściej zapisują się kobiety, warto również pomyśleć o zorganizowaniu kącika opieki nad dziećmi, żeby mamy nie martwiły się o swoje pociechy w trakcie zajęć.

Joanna Sopyło dziennikarz