2015-04-25

Jazda po kasę

Zanim na ulicę wyjedzie firmowa „elka”, trzeba przygotować flotę samochodową, plac manewrowy i uzyskać wpis do rejestru przedsiębiorców prowadzących naukę jazdy. Dopiero wtedy można otworzyć szkołę i zacząć szukać pierwszych uczniów.

Jazda po kasę

Żeby otworzyć własny ośrodek szkolenia kierowców, nie trzeba mieć żadnych uprawnień. Jednak kursy może prowadzić tylko odpowiednio przeszkolony instruktor, a to już na wstępie znacznie podnosi koszty prowadzenia takiego biznesu. Dlatego dobrze jest, jeśli szkołę jazdy otwiera instruktor, a jeszcze lepiej, jeśli wcześniej pracował w jakimś ośrodku szkolenia kierowców, bo dzięki temu będzie miał już wyrobioną markę wśród kursantów. A w tej branży najskuteczniejszą reklamą jest właśnie polecenie.


Bez auta ani rusz

Podstawowym narzędziem pracy instruktora jest oczywiście samochód.  Kursanci chcą jeździć autami tych marek, którymi dysponują ośrodki egzaminacyjne, czyli np. toyotą yaris albo nissanem micrą. Zakup nowego samochodu to wydatek rzędu 40 tys. zł, a żeby otworzyć szkołę, trzeba mieć ich co najmniej kilka.

– Samochód do nauki jazdy musi mieć specjalne wyposażenie. Podstawa to oczywiście dodatkowe pedały sprzęgła i hamulca dla instruktora. Samochód trzeba też wyposażyć w dodatkowe lusterka i „elkę” na dachu. Koszt przystosowania samochodu do jazdy to około 1,5 tys. zł. W województwie najczęściej zajmuje się tym tylko jeden lub dwa warsztaty samochodowe – mówi Anna Motyka, właścicielka Ośrodka Szkolenia Kierowców „Mila” w Lublinie.

Jednym z rozwiązań, jakie stosują właściciele szkół przygotowujących do egzaminu na prawo jazdy, jest wzięcie samochodu w leasing, co znacznie obniża koszty uruchomienia szkoły. Można też zatrudnić instruktora z własnym samochodem.

– Prowadzę własną działalność gospodarczą i w ramach tej działalności szkolę kursantów w warszawskim ośrodku „Zielony Listek” – mówi Jerzy Szymański, instruktor nauki jazdy. – Taka forma współpracy jest bardzo wygodna, bo zawsze mogę liczyć na stałą liczbę kursantów i nie muszę obawiać się przestojów. Kiedy dana grupa kończy zajęcia teoretyczne, każdy instruktor kontaktuje się z przydzielonym kursantem i umawia się z nim na jazdy w dogodnym dla obu stron terminie. Ponieważ nie jestem ograniczony czasowo, to mogę się umawiać nie tylko z uczniami danej szkoły, lecz także z osobami, które chcą skorzystać z moich lekcji prywatnie – dodaje Szymański.

Pojazdy w ośrodku szkolenia kierowców muszą być utrzymane w dobrym stanie, dlatego sezonowe przeglądy i bieżące naprawy pochłaniają sporo pieniędzy. Jeśli samochód jest własnością instruktora, to on na własną rękę musi troszczyć się o jego stan techniczny i opłacać niezbędne naprawy.

– Największą bolączką ośrodków szkolenia kierowców są częste wymiany samochodów. Stare auta nie osiągną wysokiej ceny ze względu na duże zużycie i tylko w niewielkiej części pokrywają koszty zakupu nowych pojazdów – mówi Anna Motyka, właściciel szkoły jazdy „Mila” w Lublinie.

Dobry instruktor to skarb

Wysokie koszty prowadzenia działalności to niejedyny problem, z jakim będzie musiał uporać się właściciel ośrodka. Szkoła nauki jazdy to przede wszystkim instruktorzy, a znaleźć dobrego –  nie jest łatwo.
    Zgodnie z wytycznymi zawartymi w kodeksie ruchu drogowego, instruktorem nauki jazdy może zostać osoba, która ma wykształcenie średnie, posiada prawo jazdy co najmniej przez trzy lata i nie jest prawomocnie skazana wyrokiem sądu za przestępstwo popełnione w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Instruktor nauki jazdy musi zrobić specjalny kurs i zakończyć go  egzaminem państwowym. Szkolenie dla instruktorów kosztuje ponad 2 tys. zł i obejmuje nie tylko wiedzę o przepisach ruchu drogowego, lecz także zagadnienia z dziedziny pedagogiki i psychologii.  

– Warunki, jakie musi spełnić przyszły instruktor jazdy, są dokładnie określone w prawie drogowym. Jest wiele osób, które takie kursy ukończyły, jednak znaleźć dobrego instruktora nie jest wcale łatwo. Instruktor nauki jazdy musi przede wszystkim być osobą cierpliwą. Powinien potrafić przekazać posiadaną wiedzę, ale też egzekwować ją od kursantów – mówi Anna Motyka.

Instruktor może pracować w szkole na etacie albo prowadzić własną działalność gospodarczą i świadczyć usługi różnym szkołom. Wielu instruktorów łączy pracę na etacie z prowadzeniem jazd doszkalających na własny rachunek albo pracuje dla kilku szkół jednocześnie.


Gdzie ta szkoła?

Oprócz floty samochodów, której zakup pochłania najwięcej pieniędzy, trzeba jeszcze zorganizować  plac manewrowy i miejsce, w którym będą odbywać się wykłady teoretyczne. Pomieszczenia dydaktyczne najlepiej wynająć w centrum miasta. Dobre lokalizacje to również miejsca położone w okolicy szkół średnich, uczelni czy miasteczek akademickich, czyli w pobliżu potencjalnych klientów. Szkoła jazdy musi być przygotowana zgodnie z regulacjami prawnymi. Lokal, w którym będą się odbywać wykłady, musi mieć co najmniej 25 m2, jeśli kursy będą prowadzone dla grup liczących więcej niż 20 osób, to każda dodatkowa osoba wymaga sali większej o metr kwadratowy. Sala ma być ogrzewana, wyposażona w stoliki i krzesła, a kursanci powinni mieć zapewniony dostęp do toalety. Pomieszczenia muszą być też przystosowane do przechowywania dokumentów związanych ze szkoleniami, co wymaga dodatkowych zabezpieczeń. Wynajęcie umeblowanej sali w centrum miasta to wydatek około 2 tys. zł miesięcznie. Szkołę można też otworzyć na obrzeżach miasta, tam koszty uruchomienia szkoły będą niższe, a możemy liczyć na klientów mieszkających w pobliżu, którym nie chce się jeździć na wykłady do centrum miasta.

Szkołę trzeba też wyposażyć w niezbędne pomoce naukowe. Musi się w niej znaleźć tablica do pisania, makieta bądź urządzenia multimedialne z programem symulującym sytuację na drodze, tablice bądź programy komputerowe informujące o zasadach bezpiecznego poruszania się po drogach, kierowaniu pojazdem czy podstawowych działaniach podczas udzielania pierwszej pomocy.

Jazda na plac

Ośrodek szkolenia kierowców musi też mieć do dyspozycji plac manewrowy przygotowany zgodnie ze standardami określonymi w prawie o ruchu drogowym.

– Place manewrowe najczęściej mieszczą się na obrzeżach miasta, bo tam łatwiej niż w centrum przygotować teren i co ważniejsze, znaleźć odpowiednio duży plac – mówi Anna Motyka. – Powierzchnia placu uzależniona jest od kategorii prawa jazdy, na którą prowadzony jest kurs w danym miejscu. Do prowadzenia najpopularniejszych kursów uczących jazdy samochodami osobowymi i motocyklami potrzebny jest plac wielkości 120 m2, pozostałe kategorie wymagają powierzchni co najmniej 180 m2. Jeśli z placu korzysta kilka pojazdów jednocześnie, to jego powierzchnia musi być jeszcze większa – wyjaśnia  Motyka.

Magdalena Krocz
Magdalena Krocz dziennikarz