2015-04-18

Walka o zyski

Szkoła sztuk walki to pomysł na biznes dla pasjonatów, którzy nie oczekują że się na nim wzbogacą.

Walka o zyski Szkoła sztuk walki

Pierwsze skojarzenie ze sztukami walki to filmy z Brucem Lee w roli głównej. Kolejna myśl to umięśnieni mężczyźni, którzy kopią przeciwnika we wszystkie możliwe miejsca, nie respektując żadnych zasad. Przeważnie znajomość sztuk walki ogranicza się do karate i aikido. Tymczasem sztuki walki i współczesne szkoły, które ich uczą, oferują dużo więcej i nie przypominają dawnych „mordowni”. Dzisiaj na zajęcia przychodzą dzieci i kobiety, które uczą się, jak na ulicy obronić się przed napastnikiem butem na obcasie, czy biznesmeni, którzy dowiadują się, jak się bronić tym, co mają pod ręką, czyli np. teczką.
 

 – W naszych zajęciach biorą udział osoby praktycznie w każdym wieku. Przeważnie są to mężczyźni i chłopcy, ale coraz częściej sztuki walki zaczynają uprawiać kobiety i dziewczęta – mówi Aleksandra Sowińska, PR menedżer Dalekowschodniego Centrum Kulturalno-Sportowego „Soto” z Warszawy.


Współczesne szkoły sztuk walki to też sposób na biznes. Choć nie przynosi on bajońskich zysków.

– Prowadzenie szkoły walki to przede wszystkim zajęcie dla pasjonatów. Jak w przypadku wielu sportów najpierw samemu zaczyna się trenować, a później przychodzi ochota, żeby uczyć innych – zauważa Marcin Jóźwik, właściciel Akademii Tradycyjnego Hung Gar Kung Fu.

Jednak klientów przybywa, co dobrze wróży na przyszłość.  

– Ludzie mają coraz większą potrzebę i świadomość konieczności ruchu. Sztuki walki to specyficzna forma rekreacji ruchowej, skierowana przede wszystkim do mężczyzn. Proponujemy różnorodne zajęcia: z muay tai, czyli boksu tajskiego, MMA, czyli mieszanych sztuk walki, capoeiry, która cieszy się zainteresowaniem pań, i z judo i fun judo dla najmłodszych – wymienia Małgorzata Wiśniewska, menedżerka Akademii Walki.

Coraz większy odsetek stanowią również klienci korzystający z karnetów dla firm – w przypadku Akademii Walki stanowią oni 40 proc. wszystkich uczestniczących w zajęciach.

Worek do bicia

Żeby móc zapewnić im wszystkim bezpieczny trening w dobrych warunkach, trzeba zadbać o infrastrukturę klubu oraz o dobrze przygotowaną kadrę trenerską. Do prowadzenia zajęć potrzebne są 30-70-metrowe sale wyposażone (w zależności od systemu walki) w worki treningowe, maty, tarcze, czyli sztywne worki zasłaniające sparing partnera, łapy, miecze. Są i takie odmiany sztuk walki, do których ćwiczenia wystarczy podłoga z gołą klepką. Sale muszą być też wyposażone w sprzęt grający i głośniki oraz w klimatyzację. Ta ostatnia jest szczególnie ważna, nawet bardziej niż w przypadku zwykłego klubu fitness, bo zapach potu zmieszany z charakterystycznym zapachem mat i worków treningowych nie należy do najprzyjemniejszych i może odstraszyć szczególnie damską część klienteli. Oprócz tego niezbędne są szatnie z zamykanymi szafkami i z prysznicami oraz recepcja. Jeżeli ktoś chce łączyć prowadzenie szkoły sztuk walki z innymi usługami, może pomyśleć o dodatkowej sali do fitnessu i tańca czy o siłowni. Cały sprzęt i pomieszczenia, w zależności o pomysłu na ośrodek, powinny zająć kilkaset metrów kwadratowych (500-800 m2).
Zdarza się też, że szkoły nie mają własnych siedzib i organizują zajęcia w wynajmowanych salach gimnastycznych, co zdecydowanie obniża koszty, ale również prestiż placówki, bo nigdy nie wiadomo, czy uda się znaleźć salę z odpowiednim zapleczem i w dogodnym dla klientów miejscu.

Bez względu na wybór pierwszej lub drugiej możliwości, trzeba wygospodarować powierzchnię biurową oraz pokoje przeznaczone dla kadry trenerskiej. O instruktorów warto dbać, bo to oni budują markę szkoły sztuk walki. Według polskiego prawa zajęcia sztuk walki może prowadzić osoba, która posiada legitymację instruktora sportu lub instruktora rekreacji oraz trenerzy. Większość sztuk walki ma w Polsce swoje organizacje zrzeszające kluby i instruktorów oraz sprawujące opiekę merytoryczną nad nimi. Tam można uzyskać informacje dotyczące instruktorów i klubów. Akademia Walki stawia na utytułowanych zawodników, ale jednocześnie takich, którzy mają umiejętności pedagogiczne.

Inne pozwolenia nie są konieczne – ich ewentualne zdobycie zależy od tego, czy szkoła ma być standardowym podmiotem gospodarczym, czy może klubem lub związkiem sportowym. Jeżeli ktoś decydowałby się na tę drugą opcję, musi zgłosić się do odpowiedniego związku z sportowego i dowiedzieć o szczegóły rejestracji takiej organizacji.

Joanna Sopyło dziennikarz