2015-02-13

Biznes idzie na zdrowie

Sklep z żywnością ekologiczną to nie zawsze pewny zarobek. Na szczęście, jak twierdzą właściciele takich biznesów, popyt na produkty ekologiczne rośnie.

Biznes idzie na zdrowie Photo credit: Uncleweed / Foter / CC BY-SA

Do niedawna, prowadzenie sklepu ze zdrową żywnością nie przynosiło żadnych profitów, brakowało również zaopatrzenia. Poza warzywami, owocami i sosem sojowym, w hurcie dostępnych było niewiele produktów zaliczanych do zdrowej żywności. Producenci oferowali raczej naturalne dodatki do potraw niż ich główne składniki.

Te czasy minęły. Popyt sukcesywnie rośnie – mówi Agnieszka Olędzka, właścicielka franczyzowej sieci sklepów Żółty Cesarz. - Polacy coraz więcej wiedzą o zdrowym odżywianiu.

Prozdrowotne podejście do posiłków wynika głównie z przemiany nawyków społeczeństwa. Choć Polacy często jadają poza domem, istnieje spora grupa ludzi, która przywiązuje dużą wagę do tego, by codziennym jadłospisie znalazły się produkty bez konserwantów, szkodliwych substancji i składników, które mają negatywny wpływ na prawidłowe funkcjonowanie organizmu.

Dlatego warto wyjść z takim konceptem do klientów, np. w wielu brytyjskich sklepach spożywczych jest już oddzielny dział ze zdrową żywnością – podkreśla Agnieszka Olędzka, która w lutym 2007 roku postanowiła rozwijać sieć we franczyzie.

Sklep blisko biura

Przy wyborze lokalu na punkt sprzedaży zdrowej żywności najważniejsze jest atrakcyjne sąsiedztwo. Istotne jest, żeby sklep był usytuowany w miejscu ruchliwym. Niestety, w centrum miasta stawki za wynajem pomieszczenia są zbyt wygórowane. Najlepiej więc, jeśli placówka handlowa działa na dużym osiedlu mieszkaniowym lub w sąsiedztwie biurowców.  

W placówkach Żółtego Cesarza dostępne są artykuły, z których można w miarę szybko ugotować kompletny posiłek, m.in. jajka, warzywa, owoce, kasze, ryż i przyprawy. Są również sprowadzane z zagranicy owoce, jednak dwukrotnie droższe niż w zwykłych sklepach spożywczych. Żywność ekologiczna nie jest tania, dlatego nie jest łatwo ją sprzedawać.

– Mamy wielu stałych klientów, ale i osób które przypadkowo wchodzą do sklepu – mówi Olędzka. – Niektórzy są sceptycznie nastawieni, pytają dlaczego wszystko u nas jest takie drogie.

Jak tłumaczy właścicielka sklepu, aby wyhodować odpowiednie odmiany roślin, zdrowe, bez sztucznych nawozów i krzyżówek genetycznych, potrzebne są większe nakłady finansowe. Dlatego i produkty są droższe.
Wysoką cenę za produkty ekologiczne płacą nie tylko klienci, ale i prowadzący sklepy.

– Tym bardziej, że mamy niewielkie marże - 30 proc. i mniejsze. Nie chcemy zwiększać cen, żeby nie odstraszać klientów – mówi Olędzka. Jednak nie narzeka, bo w porównaniu z ubiegłymi latami koszty zatowarowania są i tak znacznie niższe. – Jeszcze kilkanaście lat wstecz, zakup butelki sosu sojowego był ogromnym wydatkiem. A dzisiaj za ten sam sos, który wtedy kosztował ok. 20 zł, zapłacimy niecałe 5 zł – mówi.

Zdaniem właścicielki sklepu obniżenie cen towaru jest możliwie przede wszystkim poprzez ograniczenie liczby pośredników. Niestety, zawsze trzeba liczyć się z tym, że istnieją dystrybutorzy, którzy mają wyłączność na dany produkt w kraju. Oznacza to, że nie ma możliwości kupna towaru w sposób inny niż za ich pośrednictwem i po dyktowanych przez nich cenach.

fot. freeimages.com

Dostawy co dwa tygodnie

W przypadku Żółtego Cesarza wartość zatowarowania sklepu o powierzchni 100 m2 wynosi ok. 300 tys. zł, jednak według właścicielki wystarczy 100 tys. zł, żeby zaopatrzyć się w najpotrzebniejszy asortyment. Nowy sklep nie ma jeszcze kupujących i prowadzący go powinien najpierw sprawdzić, na jakie artykuły będzie popyt. Na początek może więc wybrać towar np. tylko od trzech dostawców. Zwykle pierwszą partię zamówienia (poza produktami od rolników, za które trzeba płacić gotówką) sklep otrzymuje w kredycie. Jeśli przy następnych dostawach płaci z góry gotówką, dostaje upust. Na ogół po 2-3 miesiącach działalności, gdy sklepy ze zdrową żywnością zaczynają być wypłacalne, przyjmują ten system płatności, ponieważ jest bardziej opłacalny.

Częstotliwość dostaw zależy od terminów przydatności różnych produktów. Większość z nich, np. sery czy warzywa trzeba przywozić co najmniej co dwa tygodnie ze względu na krótki termin przydatności do spożycia. Rzadziej zamawia się np. kosmetyki – raz na kilka miesięcy. (aka)