2015-01-23

Nie tylko TVN

Media mają wielką siłę oddziaływania na społeczeństwa. Kreują gwiazdy, kontrolują rządzących. Produkują filmy, dają rozrywkę i dobrze zarabiają. Głównie na reklamie.

Nie tylko TVN Photo credit: DaGoaty / Foter / CC BY

Polski rynek telewizyjny to przede wszystkim kanały telewizji publicznej oraz komercyjne stacje, z których do najbardziej popularnych zaliczamy TVN, Polsat czy Puls. Jeśli przedsiębiorca marzy o stworzeniu nowej telewizji, musi mieć bardzo gruby portfel. Na uruchomienie stacji o ogólnopolskim zasięgu trzeba bowiem wyłożyć kilka, a nawet kilkanaście milionów złotych. Firmę buduje się bowiem od podstaw (można co prawda kupić istniejącą już stację, ale koszty i tak będą znaczące). Inwestor musi wybudować studio, kupić drogi sprzęt, zatrudnić dziennikarzy, stworzyć ramówkę, którą wypełni po kupieniu programów i filmów. Na takie wydatki mogą pozwolić sobie jedynie nieliczni. Bywają jednak sposoby na  zdobycie telewidzów w trochę tańszy sposób.

Koncesja, pomysł, ludzie

Oprócz stworzenia zaplecza produkcyjnego dla przyszłej telewizji, najważniejszą sprawą jest uzyskanie od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji koncesji na nadawanie programu. Bez tego nie można zaistnieć na wizji i legalnie nadawać programu. Właściciel telewizji musi złożyć do KRRiT komplet dokumentów, m.in. stworzyć projekt, który zawierać będzie pomysł na tematykę kanału, określenie wizji programu, jego docelowej grupy widzów. Oprócz tego trzeba wykazać przyszłe źródła finansowania stacji i technologię, jaką będzie dysponować. To zadanie w Fabryce Mediów miał zrealizować Marcin Pampuch.

Właściciele postawili przede mną bardzo ambitne plany – opowiada obecny prezes Fabryki. – Wcześniej przez wiele lat byłem dziennikarzem radiowym, telewizyjnym i rzecznikiem prasowym. Choć znałem specyfikę pracy w mediach, to dotąd zawsze byłem odpowiedzialny za tworzenie materiałów dziennikarskich – nigdy koncepcji działania stacji. Udało mi się osiągnąć cel dzięki współpracy z grupą specjalistów, m.in. producentów telewizyjnych, kierowników produkcji czy realizatorów telewizyjnych.

Photo credit: futureshape / Foter / CC BY

Inkubator i uczelnia

Uzyskanie koncesji od Krajowej Rady było tylko wstępem do dalszego etapu tworzenia kanału. Przed Fabryką stanął problem znacznie poważniejszy i kosztowniejszy. Stworzenie telewizji (budowa siedziby, biur, hal zdjęciowych, zakup sprzętu) i jej utrzymanie to koszty sięgające kilku milionów złotych. Jak przyznaje prezes Marcin Pampuch, pokrycie wydatków we własnym zakresie przekraczałoby możliwości firmy. Szefowie Fabryki Mediów nawiązali jednak współpracę z  łódzkim inkubatorem przedsiębiorczości – Arterionem. To zapewniło Fabryce zaplecze technologiczne oraz biurowe, na którego zakup firmy nie byłoby stać. Jedna profesjonalna kamera z niezbędnym osprzętem kosztuje ok. 40 tys. zł, a do realizacji programów i nadawania takich kamer potrzeba przynajmniej kilku. Oprócz tego inkubator zapewnił firmie m.in. trzy tory kamerowe w studio, kamery mobilne, miksery wizyjne oraz sprzęt do montażu materiałów i system do emisji w języku angielskim.

Ponadto firma działa w wynajmowanych od inkubatora pomieszczeniach. Są to zarówno powierzchnie biurowe, jak i hale zdjęciowe o powierzchni ponad 170 m2 i prawie 400 m2 oraz pomieszczenia do postprodukcji. Dzięki umowie z inkubatorem firma płaci tylko za ich użytkowanie.

– To kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie – mówi prezes Pampuch. – Ale i tak znacznie mniej i dla nas jest to bardziej opłacalne niż samodzielny zakup sprzętu. Tym bardziej że płacimy za użytkowanie sprzętu tylko wtedy, gdy z niego korzystamy.

Kolejny koszt, jaki ponosi właściciel stacji, to zatrudnienie pracowników. W każdej telewizji pracuje ich co najmniej kilkudziesięciu: dziennikarze, operatorzy kamer, realizatorzy dźwięku, światła, obrazu, montażyści, kierownicy produkcji, producenci i cała obsługa techniczna. Aby obniżyć koszty, Fabryka postanowiła zatrudniać jedynie specjalistów od obsługi sprzętu. Fabryka Mediów przy pozyskiwaniu dziennikarzy i autorów programów rozpoczęła współpracę z jedną z łódzkich prywatnych uczelni wyższych. To z uczelni mają się rekrutować  pracownicy stacji.(mbog)