2014-09-26

Forsa na językach

Jeśli przygotowania do otwarcia szkoły językowej zaczniemy na przełomie października i listopada, w lutym będziemy mogli przyjąć pierwszych kursantów.

Forsa na językach fot. sxc.hu

Nabór do szkół językowych odbywa się trzy razy w roku: na jesieni, na wiosnę i na wakacje. Największe jednak zainteresowanie można zauważyć na przełomie września i października, a także w lutym. Dlatego zdaniem specjalistów jest to najlepszy okres na rozpoczęcie lingwistycznego biznesu.

Coraz więcej osób interesuje się również kursami tuż przed wakacjami – twierdzi Erna Grońska ze szkoły językowej Lingua Nova. - Cieszą się powodzeniem dlatego, że są prowadzone głównie w ramach konwersacji – tłumaczy.

Konkurencja na poziomie

Decydując się na otwarcie szkoły językowej nie trzeba starać się o specjalne pozwolenia. Wystarczy zarejestrować działalność gospodarczą, a z upływem czasu i doświadczenia można starać się o specjalne certyfikaty podnoszące prestiż placówki. Trzeba za to liczyć się z konkurencją, szczególnie w dużych miastach, gdzie funkcjonują sieci placówek. Inaczej jest w dużych miastach, jak Warszawa, Wrocław czy Kraków. Tu trzeba się liczyć z większymi kosztami wynajmu i ze znacznie większą konkurencją, zwłaszcza ze strony sieci szkół językowych.

Największym kosztem przy otwarciu językowej jest niewątpliwie zakup lokalu lub jego wynajęcie – twierdzi Erna Grońska. - Placówka może funkcjonować już przy trzech, czterech salach oraz sekretariacie – dodaje.

W zależności od wielkości powierzchni lokalu, jego stanu, ewentualnego remontu, adaptacji wnętrz i wyposażenia, kapitał potrzebny do uruchomienia szkoły zamyka się w kwocie ok. 60 tys. zł. W przypadku Lingua Nova preferowana wielkość lokalu wynosi ok. 100 m2.

Główne koszty po uruchomieniu placówki wiążą się z zatrudnieniem pracowników. Na początku warto zainwestować w dwóch, trzech pracowników administracyjnych, metodyka i w zależności od zapotrzebowania: ok. dwóch lektorów.

Obecnie podstawową ofertą szkół językowych jest nauka języków: angielskiego i niemieckiego, choć powoli standardem zaczynają stawać się już inne, takie jak francuski, rosyjski, włoski czy hiszpański.  Większa liczba grup to większe zyski nie tylko w kasie szkoły, ale również w kieszeni studentów. Niektóre szkoły językowe podpisują umowy z księgarniami na zakup książek, dzięki czemu mogą wynegocjować rabaty atrakcyjne dla klientów.