2018-04-09

Ile można zarobić na organizacji wesel?

Coraz więcej młodych par decyduje się powierzyć organizację swoich wesel konsultantom ślubnym. Sezon trwa kilka miesięcy, mimo to pracy jest na cały rok.

Ile można zarobić na organizacji wesel? Fotolia

W Polsce organizuje się co rok 25 tys. ślubów. Jedna agencja specjalizująca się w przygotowaniu oprawy uroczystości od A do Z jest w stanie obsłużyć 10-40 ślubów rocznie (w zależności od wielkości zespołu).

Biorąc pod uwagę fakt, że w tym momencie w całym kraju mamy około 40 doświadczonych, dużych i profesjonalnych firm – jesteśmy w stanie zorganizować do 1,6 tys. ślubów rocznie. Całkiem spora część rynku pozostaje nadal do obsłużenia. Oczywiście, nie możemy zakładać, że wszystkie pary biorące ślub zechcą skorzystać z usług konsultanta ślubnego, ale z roku na rok jest ich coraz więcej. Tym samym jest jeszcze miejsce na nowe profesjonalnie działające firmy w branży ślubnej – mówi Ewa Wardęga, właścicielka Krainy Ślubów.

Charyzma i kreatywność – te dwie cechy charakteru w połączeniu z otwartością na ludzi (wrodzona nieśmiałość raczej wyklucza sukces w tym biznesie) pomagają spełnić się w roli konsultanta ślubnego. Co ważne, jest to biznes, który nie wymaga olbrzymich nakładów finansowych na start. Są ludzie, którzy jako konsultanci ślubni dorabiają po godzinach, pracując jednocześnie na etacie w innej firmie. To jednak rzadko się sprawdza na dłuższą metę – młode pary wymagają od zatrudnionego konsultanta dyspozycyjności niemal przez całą dobę. Najczęściej szybko rezygnują z oferty konsultanta (nawet po podpisaniu wstępnej umowy), który działa jedynie z doskoku.

Wiedza na wagę sukcesu

Osoba, która chciałaby działać jako konsultant ślubny, nie musi wynajmować biura. Biznes może prowadzić w domu, bo spotkania z klientami i tak zazwyczaj odbywają się na mieście lub w miejscu wskazanym przez samych zainteresowanych. W tej branży działają głównie panie.
Na początek potrzebny jest laptop i telefon. Trzeba też kupić domenę i stworzyć stronę internetową oraz dysponować wizytówkami i teczkami firmowymi. Nie obędziemy się bez wizytówek i teczek firmowych oraz własnego auta i prawa jazdy – podkreśla Ewa Wardęga.

W budowaniu tego biznesu najwięcej czasu trzeba poświęcić na stworzenie solidnej bazy dostawców i podwykonawców (zespoły muzyczne, sale weselne, dekoratorzy i styliści wnętrz itp.). Należy pamiętać, że ich liczba jest ograniczona, w dodatku większość z nich współpracuje już z istniejącymi od dawna na rynku konsultantami ślubnymi, nie jest łatwo nawiązać z nimi współpracy. Na lepszej pozycji na starcie są konsultanci ślubni, którzy mają doświadczenie w gastronomii lub organizacji imprez typu np. eventy. Doświadczenie w przygotowaniu własnego ślubu, przyjaciółki czy kogoś z rodziny może okazać się niewystarczające.
 – Jeszcze w czasie studiów pracowałam w restauracji, byłam odpowiedzialna za catering oraz organizację eventów. Jeździłam po całej Polsce, pracowałam dla dużych klientów. Zawsze miałam z nimi świetny kontakt, co później pomogło mi w stworzeniu własnej bazy adresów – podkreśla Agnieszka Kudela z Wytwórni Ślubów.

Zanim zajęła się organizacją ślubów, prowadziła portal ślubny, jeden z najbardziej znanych w Polsce. Wnikliwe obserwacje rynku sprawiły, że w 2009 roku Agnieszka Kudela poszła krok dalej. Wspólnie z mężem Wojciechem założyła Wytwórnię Ślubów. Miała konkretny cel – planowała stworzyć silną, solidną markę, dlatego mimo doświadczenia w prowadzeniu portalu ślubnego zdecydowała się dodatkowo na ukończenie kursów związanych z branżą ślubną (dziś jej firma sama organizuje takie szkolenia).

Także Ewa Wardęga, właścicielka Krainy Ślubów, nie ma wątpliwości, że same chęci to na starcie trochę za mało. Oprócz predyspozycji do prowadzenia tego typu biznesu stawia na rzetelną wiedzę.

Szkolenia prowadzone przez doświadczonych konsultantów ślubnych odzierają wizję zawodu z „kwiatka i woali”, uświadamiają powagę profesji i wszystko, co się z nią wiąże. Pomysł na założenie firmy organizującej śluby i wesela nie był dla mnie przypadkowy. Od czasów szkolnych lubiłam organizować różnorodne wydarzenia i imprezy i mieć nad nimi pełną kontrolę. Przełomowa okazała się dla mnie impreza weselna, na której byłam gościem w połowie studiów. Było to wesele, na którym wszystko było „nie tak”: począwszy od lokalu, poprzez przebieg imprezy, ciągły stres na twarzach pary młodej, aż na niepotwierdzonych rezerwacjach w hotelu kończąc. Od tego momentu zaczęłam intensywnie myśleć nad założeniem własnej firmy i przygotowywać się teoretycznie do tematu. Wiedza to była podstawa! Pół roku później miałam już firmę – mówi Ewa Wardęga.

Szczerze przyznaje – początki nie były łatwe. Myli się ten, kto uważa, że po pierwszym roku działalności będzie mieć bogate portfolio i pełen portfel. Branża ślubna to miejsce, gdzie trzeba ciężko zapracować na swoją opinię i rozpoznawalność.

Zakładając firmę, szacowałam, że w pierwszym roku nie zorganizuję ani jednego wesela (i warto to wziąć pod uwagę, pierwszy sezon traktując jako „martwy”), będę jedynie budować relacje z partnerami i prowadzić szerokie działania marketingowe. Los jednak był dla mnie bardziej łaskawy. Udało mi się zorganizować trzy wesela, co dla raczkującej agencji ślubnej było dobrym wynikiem. W kolejny sezon weszłam już z dobrym portfolio. Po dwóch latach przyszły konkretne sukcesy, np. tytuły Kobiety Biznesu. Tego rodzaju nagrody trudno przeliczać na pieniądze, ale mają na pewno wpływ na potencjalnych klientów – mówi Ewa Wardęga.


Nerwy jak ze stali

Z usług konsultanta ślubnego korzystają różni ludzie, choć większość klientów pochodzi z klasy średniej, lepiej sytuowanej i zamożnej.
– Są tu klienci zapracowani, mieszkający wcześniej np. za granicą lub po prostu świadomi tego, że chcą, aby ten jedyny dzień w roku miał wyjątkową oprawę, a nie wiedzą, jak samemu wszystko zorganizować – podkreśla Agnieszka Kudela z Wytwórni Ślubów.

Trzeba poświęcić klientowi sporo czasu, aby dobrze się nim zaopiekować. Pilnowanie terminów i koordynowanie działań związanych z np. kilkoma organizowanymi ślubami jednocześnie wymaga dużych zdolności logistycznych, a z czasem zatrudnienia dodatkowych osób (trzeba z tym się liczyć, zdobywając nowych klientów). Koniecznym jest bycie na bieżąco z nowinkami i trendami ślubnymi. Kiedyś szczytem marzeń było zorganizowanie ceremonii poza urzędem stanu cywilnego, dziś to już w zasadzie reguła.
W tej chwili 90 proc. klientów mam z polecenia. To ci, którzy usłyszeli o nas od swoich znajomych lub sami byli gośćmi na weselach przez nas organizowanych. Bardzo sobie cenię ten rodzaj rekomendacji. Takim klientom nie musimy nic udowadniać na starcie – podkreśla Ewa Wardęga.

Ale szczerze przyznaje, że nie zawsze tak było – w pierwszych latach działalności trudno o marketing szeptany, dlatego główną drogą dotarcia do potencjalnych par były wyszukiwarki internetowe i katalogi branżowe.
 – Z czasem zaczęłam prowadzić firmowy blog, który jest chętnie odwiedzany i czytany do dziś. To świetna platforma komunikacji z klientem czy partnerami biznesowymi. Jako kanały komunikacyjne wykorzystuję też Facebook i Instagram. Obok blogu to najchętniej odwiedzane źródła informacji o Krainie Ślubów. Są też łatwe w obsłudze, dzięki nim możemy być na bieżąco z naszymi fanami i przekazywać na gorąco informacje z dnia ślubu – mówi Ewa Wardęga.

Blog ślubny prowadzi także Agnieszka Kudela. Zwraca uwagę, że konsultant ślubny musi być bardzo dyskretny, bo jest powiernikiem sekretów i… wątpliwości młodej pary.

Koordynator jest trochę jak psycholog, musi mieć stalowe nerwy. Zdarza się, że panna młoda ma tuż przed ślubem wątpliwości. I po pomoc przychodzi do swojej konsultantki. Sporo prawdy było w kultowym filmie „Powiedz tak” o wedding planerce z Jennifer Lopez w roli głównej. Jak ona też mam swoją wielką torbę, a w niej m.in. skarpetki, majtki, kleje, taśmy samoprzylepne, lekarstwa, lakier do włosów i masę innych rzeczy. Nieraz z nich korzystałam, bo sytuacje awaryjne często się zdarzają. Muszę wtedy szybko reagować, para młoda ani goście nie mogą się zorientować – mówi Agnieszka Kudela. 

Kiedyś przed jednym ze ślubów złamała nogę. Błyskawicznie załatwiła wózek inwalidzki, kule i osoby do pomocy – na ślubie pracowała tak, jakby była zdrowa. Takie sytuacje przekonały Agnieszkę Kudelę, że warto mieć współpracowników, na których można polegać. Między innymi z tego powodu stworzyła system franczyzowy.
Nawet jeśli moje konsultantki pracują w innym województwie, wiedzą, że w sytuacji podbramkowej mogą na mnie i na inne „franczyzowe” koleżanki liczyć. Wsiadamy w samochód lub pociąg, po kilku godzinach jesteśmy – podkreśla Agnieszka Kudela.

Wysokość wstępnej opłaty franczyzowej zależy od województwa – właścicielka Wytwórni Ślubów zdaje sobie sprawę z tego, że są regiony bogatsze i biedniejsze. Bieżące opłaty franczyzowe to stały procent od przychodu netto przez cały okres trwania umowy, natomiast wysokość opłaty marketingowej jest corocznie ustalana wspólnie z franczyzobiorcami.

Wynagrodzenie jest zróżnicowane

Największe zyski są z organizacji wesela od A do Z (po stronie konsultanta leży wybór sali, urzędu lub kościoła, fotografa, zespołu muzycznego, stylizacji pary młodej itd.). Są sytuacje, że klienci mówią wprost: „Nie interesuje nas, kto zadba o oprawę, muzykę czy wystrój sali. Mamy budżet 40 tys. zł, a chcemy, żeby wesele wyglądało na dwa razy droższe”.

I to też można zrobić! Wtedy po prostu reorganizuję nasz zakres obowiązków wobec klienta i więcej spraw załatwiam sama np. projektuję zaproszenia, razem z moimi pracownikami dekoruję salę. Mogę sobie na to pozwolić, bo mam wiedzę i doświadczenie. Nowym w zawodzie jednak zdecydowanie takie postępowanie odradzam. Nie mając zaufania do własnych możliwości i umiejętności, mogą zrazić do siebie klientów – mówi Agnieszka Kudela.

Ewa Wardęga nie ma wątpliwości – konkurencja w tej branży jest dobra, zna się świetnie z wieloma właścicielkami podobnych firm (m.in. z Agnieszką Kudelą), zresztą wspólnie działają w Polskim Stowarzyszeniu Konsultantów Ślubnych.

Bolączką jest brak uregulowań prawnych w naszym zawodzie, który może wykonywać każdy. W efekcie nieprofesjonalnie przygotowane osoby nastawione na szybki zysk potrafią zrobić wiele złego, zostawiając w głowie klienta obraz konsultanta jako amatora. To rzutuje na całą naszą branżę, dlatego choćby z tego powodu duże firmy wolą ze sobą współpracować, zrzeszać się  i dbać o najwyższy poziom usług. I tak mamy przecież inne pomysły czy sposób działania. Jesteśmy dla siebie tzw. zdrową konkurencją – mówi Agnieszka Kudela.

Miała przypadki, kiedy osoby goniące za łatwym zyskiem kopiowały informacje z jej strony, wrzucając na własne – bez żadnych zmian! Trzeba się z tym liczyć, że najlepsi w branży narażeni są szczególnie na pseudokonkurencję, z którą trudno walczyć.

Biznes ślubny wiąże się z sezonowością (śluby odbywają się głównie od maja do września), co wcale nie znaczy, że pracy nie ma w pozostałych miesiącach. Przeciwnie. Profesjonalne zorganizowanie imprezy trwa minimum kilka miesięcy. Zarobki są bardzo zróżnicowane. Są konsultanci na rynku, którzy oferują swoje usługi już za 1,5 tys. zł od zorganizowania wesela. Profesjonalne firmy ostrzegają przed tego typu stawkami. Zdarza się, że potem muszą ratować sytuację miesiąc przed ślubem. Konsultanci w różny sposób obliczają swoje wynagrodzenie. Jest to stała stawka (od 4 tys. zł wzwyż), procent od wartości budżetu wesela (zwykle 10-30 proc.) oraz indywidualne ustalenia i wyceny.
 – W przypadku mojej firmy wycena ma wiele szczegółowych podpunktów. Nie mogę mówić o jednej kwocie. Jest dostosowana do wymagań klientów i zależy od nakładu pracy jaki muszę włożyć w przygotowanie danego ślubu i wesela – mówi Agnieszka Kudela.

Na weselu nigdy nie jest sama. Potrzebuje minimum dwóch koordynatorów, a przy większych imprezach nawet pięciu. Ma zsynchronizowany dysk komputera z telefonem. Jest w stanie błyskawicznie zareagować w każdej sytuacji. W związku z tym, że ekskluzywni klienci mają coraz wyższe wymagania, a zlecenia są coraz bardziej pracochłonne, rocznie pod swoją opieką ma 8-12 wesel.

Uważam, że mimo tak ogromnego doświadczenia, trudno byłoby mi prowadzić więcej. Od 20 wesel zaczyna się balansowanie na granicy ryzyka. Nie można być na każdym, trudno wszystkiego dopilnować. Chyba że konsultantka ma wspólniczki, które dzielą się pracą, wtedy jest łatwiej – mówi Agnieszka Kudela. – Przygotowanie jednego ślubu to blisko 200-300 godzin pracy.

Rozpoczęcie współpracy z klientem zawsze wiąże się z podpisaniem umowy. Obie strony jasno deklarują swoje zobowiązania. Nie ma miejsca na partyzantkę.
Z roku na rok mam coraz więcej klientów, a mój zespół się rozbudowuje. Idziemy do przodu, planujemy nowe projekty. Nie byłoby to możliwe, gdybym na starcie nie podeszła do tego zawodu z sercem, pasją oraz wiedzą – stwierdza Ewa Wardęga.

Beata Rayzacher dziennikarz