2017-10-11

Wykreowane zyski

Dzięki portalom plotkarskim, blogom oraz przekonaniu, że profesjonalny wizerunek to klucz do sukcesu, styliści mocno wkraczają na rynek pracy. Za pieniądze doradzają, jak odnaleźć własny styl.

Wykreowane zyski Arch. Anny Zajdel

Stylizacja jest zawodem zdominowanym przez kobiety, choć panowie też sprawdzają się w tym fachu. Na rynku funkcjonuje kilka możliwości pracy dla stylistki. Może zostać modnym od kilku lat tzw. personal shopperem, czyli osobą, która przegląda i analizuje zawartość szafy klienta, poznaje jego gusta, analizuje rodzaj sylwetki, a następnie wspólnie z klientem kupuje nowe ubrania. Są stylistki pracujące dla prasy przede wszystkim kobiecej, przygotowujące sesje mody. Kolejne zostają kreatorkami wizerunku w programach telewizyjnych, filmach i serialach. Jeszcze inne pracują przy reklamach. Jest też wąska grupa stylistek zaangażowanych przez osoby z pierwszych stron gazet oraz stylistki-blogerki, o których zarobkach krążą legendy. Jak rzeczywiście wygląda sytuacja w tym zawodzie?

To nie jest praca dla osób, które cenią unormowane życie, ustalone godziny pracy i startują z własną firmą bez żadnego doświadczenia, nawet w postaci robienia stylizacji znajomym – mówi Dagmara Radzikowska, stylistka z 15-letnim stażem, właścicielka firmy Nova Nova.

Pracowała w najlepszych modowych magazynach w Polsce, cieszy się uznaniem wśród gwiazd, które są jej stałymi klientkami (m.in. Magdalena Boczarska). Na pytanie, czy z racji wykonywanego zawodu sama jest wystylizowana przez 24 godziny na dobę, odpowiada:

Biegam po Warszawie z wielkimi torbami pełnymi ubrań. Od sklepu do sklepu. Sama lub z klientkami. Do tego jeszcze pełna dyspozycyjność i świadomość awaryjnych sytuacji na planach zdjęciowych lub w telewizji. Owszem, muszę wyglądać dobrze. Zawsze mam więc świetnie dobrane… wygodne trampki i luźne spodnie, bo nasza praca też jest „fizyczna” i wymaga kondycji, nie mówiąc już o stresie, bo oceną jest subiektywne zadowolenie klienta – stwierdza.

Estetka w każdej dziedzinie

O zlecenia dla stylistek nie jest łatwo. Wśród Polek korzystanie z usług stylisty uchodzi nadal za luksus, choć sytuacja się zmienia. Personal shoppera wynajmują duże firmy, które chcą nauczyć swoich pracowników pracujących na najwyższych stanowiskach dress cod’u (czyli np. co wypada włożyć na dane spotkanie, jak łączyć kolory, jaki wygląd pomaga wygrać negocjacje). Także politycy chętnie angażują stylistów. Tyle tylko, że przede wszystkim tych z uznanym nazwiskiem. Co nie znaczy, że nikt inny się nie przebije. 

Wiek stylisty ma znaczenie. Najlepiej sprawdzają się osoby po trzydziestce, młodsze bez doświadczenia w przypadku klientek ze świata biznesu są raczej na straconej pozycji.
– Stylista powinien być dobrym i taktownym psychologiem. Pierwsze spotkanie dla klientki nie należy do łatwych. Musi pokazać zawartość swojej szafy, opowiedzieć o gustach. Często to, co jest w szafie, nijak pasuje do klientki. I jak tu jej o tym powiedzieć? – mówi Dagmara Radzikowska.

Jest znaną w Polsce personal shopperką. Prowadziła zajęcia z tego tematu w Szkole Stylu Moniki Jaruzelskiej. Zauważyła, że mnóstwo kursantek pochodziło z małych miejscowości. I to uważa za świetny sposób inwestycji w siebie – te kandydatki na stylistki mają sporą szansę zaistnieć i zarabiać na lokalnym rynku.
– Wprawdzie w takich miastach jak Warszawa, Wrocław czy Poznań teoretycznie jest więcej potencjalnych klientów, ale w mniejszych miejscowościach też można ich znaleźć panie, które zechcą w swój wygląd zainwestować – mówi Dagmara Radzikowska.

Uważa, że wiedza stylistki nie może ograniczać się wyłącznie do znajomości trendów w modzie, nazwisk topowych projektantów czy umiejętności „analizy kolorystycznej”. Stylistka to estetka w każdej dziedzinie! Ciekawość świata, jeśli chodzi o film, architekturę, sztukę, oraz uważna obserwacja tego, czym żyje ulica, to niezbędnik dobrej kreatorki stylu. Bez wrażliwości na piękno trudno być wrażliwym na ubiór, a tym samym pomóc odnaleźć styl klientowi.
– Porównuję stylistkę do trenera. Na przykład trenerka fitness… Czy pójdziemy do takiej, która nie zachwyci nas wspaniałą figurą i charyzmą? Tak samo jest ze stylistą –  mówi Dagmara Radzikowska.

Stylistka po godzinach

Z pracy w charakterze stylisty, przynajmniej na początku, trudno się utrzymać. Warto ją połączyć z jakąś inną. Anna Zajdel, która zajmuje się stylizowaniem kobiet zamieszkałych w Żyrardowie i okolicach, zanim została stylistką na pełen etat, założyła mobilny sklep Modolotnia z odzieżą damską, głównie włoską, którą sama sprowadza. Wcześniej, przez wiele lat, pracowała w pismach kobiecych, była redaktorką zajmującą się modą. Opisywała sesje mody, podpatrywała pracę profesjonalnych stylistek, w sytuacjach kryzysowych – sama je przygotowywała od A do Z.

W świecie mediów pracę traci się z dnia na dzień. Kiedy zostałam zwolniona, zrozumiałam, że zatrudnienie na etacie szufladkuje człowieka, w pewnym sensie przeszkadza w rozwoju. Postawiłam na zawodowy rozwój, skończyłam kilka kursów związanych ze stylizacją. Potem założyłam sklep – mówi Anna Zajdel.

Dzięki Modolotni może proponować klientkom własny asortyment. Ale do niczego nie zmusza. I co najważniejsze – nie oszukuje i nie nagina rzeczywistości. Bo nowa stylizacja klientki i tak podlega surowej krytyce… jej znajomych.

Stylistka, która uważa, że jej praca polega jedynie na „przebierankach”, szybko będzie musiała zwinąć interes. Zarobki są wtedy, jeśli klientka nie tylko zostanie na stałe, ale poleci nasze usługi kolejnym. A tak stanie się, gdy po pierwsze klientka dostrzeże w nas bratnią duszę, której można się zwierzyć nawet z osobistych problemów, a po drugie ma świadomość naszego profesjonalizmu –  mówi Anna Zajdel.

Podstawa to obiektywna ocena

To, że ktoś sam potrafi się dobrze ubrać, wcale nie oznacza, że będzie świetnym stylistą.
– Najpierw warto zrobić stylizację kilku koleżankom, założyć blog, zapisać się na kurs czy warsztaty, gdzie nasze umiejętności zostaną obiektywnie ocenione –  uważa Dagmara Radzikowska.
Przez jej firmę przewinęło się wiele kobiet, które marzyły o pracy stylistki. Niektóre już po miesiącu miały dość. Nie nadążały za tempem, ich oczekiwania mijały się z prozą codziennych obowiązków.

Gdy pracowałam w redakcji pisma modowego, poznałam wiele stylistek. Sukces osiągnęły te, które przez jakiś czas pracowały za niższe wynagrodzenia, wyrabiając sobie nazwisko. Duże firmy odzieżowe, które zatrudniają stylistki przy kampaniach reklamowych, chętnie widzą w tej roli te mające już doświadczenie przy podobnych projektach. Jednak sporo moich koleżanek dziś działa w zupełnie innej branży. Zrezygnowały z różnych powodów. Najczęściej doskwierał im brak pieniędzy i nienormowany czas pracy. Ten zawód wymaga nieraz pracy po 12 godzin dziennie przez siedem dni w tygodniu. Jednym słowem stylistka, która ma rodzinę, musi liczyć się z pracą kosztem bliskich… –  stwierdza Anna Zajdel.

Jednak Anna Zajdel ani Dagmara Radziszewska ze swojej działalności nie zamierzają rezygnować. Przeciwnie, rozwijają swoje firmy. Łączy je zaangażowanie i pasja. Dla obu najbardziej przejmujący jest moment końcowy ich pracy, czyli zachwyt klientki, gdy widzi swoje odbicie w lustrze.

Beata Rayzacher dziennikarz